Rozdział 3
Obudziłam się wcześnie rano.
Wstałam i ubrałam się w żółtą sukienkę, a następnie poszłam
do łazienki.
Po odświeżeniu się, wyszłam z pokoju i idąc na śniadanie , spotkałam Struve’a.
-Ciężka noc?- spytałam się.
-Ta.- oznajmił i weszliśmy do
jadalnie. Usiedliśmy koło siebie i awoksa przyniosła nam omlety.
Kiedy awoks przyniosła kiełbaski,
przyszła Librae z naszym mentorem.
-Fir, zjesz coś?- spytała się
mentora.
-Z chęcią.- odpowiedział i usiadł
koło mnie.
Kolejny posiłek w ciszy.
-Więc, jak… jak tam
jest?- odezwałam się.
-Gdzie?- spytała się Librae.
-Jak jest w Kapitolu? – spytałam się.
-Aaaa.- odpowiedziała piskliwym głosem.- Wszystko jest
piękne, drzwi z najdroższego drewna. Same cuda techniczne…
-Jest okropnie.- przerwała Valeria, wchodząc do pokoju.
Librae oburzyła się i wyszła.
Może Struve nie za
bardzo przepada za naszymi mentorami, ale polubiłam Valerie.
-Więc jak zamierzacie sobie poradzić na arenie?- spytał się
Fir.
Spojrzałam na Struve’a, lecz ten był pochylony nad talerzem
i jadł.
Więc to ja mam mu uratować
dupę.
-Potrenuję jakąś bronią – powiedziałam .- możliwe, że oszczepem.
-Oryginalna jesteś.- pochwalił mnie mentor .- A ty?- spojrzał na chłopaka.
Cisza.
-Struve będzie walczyć mieczem.- oświadczyłam. Chłopak spojrzał na mnie spod łba, lecz ja posłałam mu przenikliwe spojrzenie , oznajmiające ‘’pomóż mi’’.
Ale jak zwykle, nie odezwał się.
~~~
Po posiłku, przybiegła Librae i piszczała, że jesteśmy w
Kapitolu.
Wjechaliśmy do ciemnego tunelu, gdzie zatrzymaliśmy się.
Z pociągu wyszliśmy pod eskortą Strażników Pokoju, którzy
odprowadzili nas do samochodu.
Dojechaliśmy nim do Centra
Odnowy i zostałam przekazana w ręce moich stylistów- Auriculy, Savery i
Leonisa.
Kąpali mnie w przeróżnych olejkach, podcięli mi kilka
milimetrów włosów i następnie Savery odprowadziła mnie do małego pokoju, gdzie
mieściły się dwa fotele, toaletka, szafa i stół z jedzeniem.
Podeszłam do stołu, wzięłam ciastko i usiadłam na fioletowym
fotelu.
Po jakimś czasie przyszła do mnie brązowowłosa kobieta w granatowej sukience.
-Witaj Shireen, mam na imię Athela.- przedstawiła się i
pokierowała mnie do toaletki.
Na początku rozczesała mi włosy i na ich końcówkach zaplotła
mi warkocza. Na moją bladą twarz
nałożyła puder rozświetlający , a
powieki pomalowała na szary kolor.
-Teraz tylko strój.- oznajmiła Athela i zaprowadziła mnie do
szafy, skąd wyjęła komplet w kolorze oliwkowym i szarym. Założyłam go , a
następnie do mojego przedramienia została doczepiona rozpłaszczona opona
sięgająca do kostek.
Athala pomogła mi założyć długie , szare buty na obcasie i
poszłyśmy do windy. Na parterze spotkałam mentorów, Struve’a ubranego tak samo
jak ja i Librae.
-Spróbuj uśmiechać się do trybunów.- szepnęła mi do ucha
Valeria , kiedy szłam w kierunku rydwanu.
Struve pomógł mi na niego wejść i czekaliśmy. W końcu wrota otworzyły się, zabrzmiał hymn
Panem i usłyszeliśmy ryk tłumu. Trybuci z Jedynki wyjechali.
-I oto oni!- oznajmił głos Claudiusa Templesmitha .- Ness
Perez i Dareen Bron z Dystryktu Pierwszego!-
Piękne loki Ness opadały na jej czarną
sukienkę z powpinanymi kryształami o kolorze krwi. Dareen miał czerwoną
marynarkę i spodnie, oraz czarne buty- również z kryształami .
W końcu rydwan z Piątką wyjechał.
-Denerwujesz się?- spytał Struve.
-Nie.- odpowiedziałam i wtedy konie ruszyły.
-I oto słodka Shireen Baratheon i tajemniczy Struve
Perthshire z Dystryktu Szóstego!
Nie ! Nie chciałam
być słodką dziewczynką, czekającą na pomoc sojusznika!
Jechaliśmy przez rynek. Czasami widziałam siebie i Struva na
telebimie, lecz po chwili znikaliśmy.
Spoglądałam na ludzi.
Nie na widzę ich, ale uśmiechałam się do nich. Możliwe , że
któryś z nich pomoże mi na arenie.
Dotarliśmy na plac, gdzie chorowity Prezydent Snow ogłosił
swoją mowę o naszej odwadze i poświęceniu. Kompletne bzdury.
Następnie zrobiliśmy kilka kółek wokół rynku i stanęliśmy
przed Ośrodkiem Szkoleniowym, gdzie ekipy przygotowawcze okrążyły nas.
-Byliście cudowni!- krzyknęła Librae na całą sale. Kilka
trybutów się do niej odwróciło i patrzyli na nią jak na nie normalną, lecz
panna Erwin nie robiła sobie z tego żadnego problemu.
Odeszłam od tłumu i skierowałam się do mojego rydwanu, gdzie
zastałam konie.
Wzięłam kilka kostek cukru z kubełka i nakarmiłam je.
-Hej- powiedziała niejaka Jane z Trójki i podeszła do konia, którego akurat karmiłam.
-Cześć.- odpowiedziałam i spojrzałam na jej strój. Miała na
sobie sukienkę, z której zwisały kolorowe kable. – Ładny strój.
-Dzięki. Twój też jest ła…
-Shireen! Chodź!- krzyknął do mnie Struve.- Musimy już iść!
-Miło było poznać.- powiedziałam i podreptałam do mojego współtrybuta.
(Obrazek pochodzi z DeviantArt i nie jest on moją własnością.)
~~
Chciałabym życzyć wszystkim czytającym (jeżeli ktokolwiek tu wchodzi) wspaniałych , słonecznych wakacji, oraz żeby brak internetu wam za bardzo nie doskwierał! c:
Wyjeżdżam w poniedziałek ( 01.07) , więc spróbuję dodać dwa rozdziały przed oto tym dniem.
Pozdrawiam
Slendy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz