czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział 8


Rozdział dedykowany Oldze, Martynie i całej Igrzyskowej Ekipie ;)






Rozdział 8
-Teraz czas na Struve’a  Perthshire’a z Dystryktu Szóstego!- ogłosił Ceaser i na scenę wszedł wysoki , jak i elegancki blondyn.
-Cześć Ceaser’rze!- roześmiał się Struve i uścisnął mężczyźnie dłoń. Następnie usiadł i pomachał do tłumu.
-Jak się czujesz?
-Dobrze.
-Myślisz , że dobrze się przygotowałeś do areny?- spytał Ceaser.
-Chyba tak.
-To wspaniale!- krzyknął szczęśliwie prowadzący.- Co myślisz o innych trybutach, boisz się ich?
-Uważam, że niektóre osoby to twardy orzech do zgryzienia.  Zauważyłem, że kilka z nich nawet nie lubi alkoholu.- roześmiał i uśmiechnął się.
Wzdrygnęłam się.
To ja mu wylałam wino…
- Jak myślisz Struve, co możemy spotkać na arenie?
-Myślę, że będzie tam dużo zwierząt.- zapatrzył się.- Jak przejrzałem starsze edycje Igrzysk, nie było tam żadnych ogromnych , oraz pustych terenów. Same lasy, ruiny. Na pewno w tym roku będzie jakaś pustynia.
-No cóż.- cmoknął Ceaser.- To chyba jedna z najgorszych aren- zaraz po lodowcu…
-Ale raz się żyje!- zażartował trybut, przez co całe trybuny ludzi zaczęły się śmiać.
- Jeszcze jedno pytanie, przed końcem wywiadu. Struve, co myślisz o wywiadzie Shireen?
-Był… spektakularny. Pewnie ma teraz całą kupę sponsorów.
-Zapewnie ty również!- uśmiechnął się Ceaser.
Ding!
-Niestety- twój czas minął.  Dziękuje ci  i mam nadzieje, że jeszcze przeprowadzę z tobą niejeden wywiad.
Struve zszedł ze sceny.
-Niezła z ciebie aktorka.- szepnął mi do ucha.
~~~
Zanim poszliśmy do pokoi, musiało minąć kilkadziesiąt minut do końca wywiadu.
W końcu, kiedy chłopak z Dwunastki skończył swoją rozmowę z Ceaser’em, odśpiewaliśmy hymn i ruszyliśmy do apartamentów.
Od razu rzuciłam się do łóżka, gdzie zaczęły nękać mnie koszmary.
~~~
Na zegarze widniała 05:08
Dlaczego ja do cholery się ciągle budzę?!
Próbowałam różnych sposobów.  Nawet  poprosiłam o środki nasenne, jednak Librae oznajmiła mi, że zaszkodzi mi tylko na dzisiejszych zmaganiach na arenie.
Jednak poddałam się i ruszyłam coś zjeść.
Zamówiłam górę różowej jajecznicy i pochłonęłam ją w całości.
O jakieś 06:30 na śniadanie przyszli mentorzy, Librae i Struve.
- W pokoju masz ubrania.- powiedział smutno Fir.
Na kanapie  w pokoju znalazłam zieloną bluzkę do pępka; krótką ,  ciemnozieloną kurtkę; spodnie , również w tym samym odcieniu, na których były poprzyczepiane kremowe ochraniacze i białe buty.
Ubrałam się i związałam włosy w supeł.
Teraz muszę tylko czekać na piekło.
~~~
-Już czas.- wyjrzała zza drzwi Valeria.
Wstałam i rozejrzałam się. to był, prawdopodobnie mój ostatni pobyt tutaj. Szansa jedna na milion. Ale zawsze jakaś jest.
Razem z Valerią dotarłyśmy na lotnisko, gdzie czekali już na mnie Librae, Fir  i poduszkowiec.
-Będzie mi was brakować.- powiedziałam i przytuliłam ich wszystkich.
-Dasz sobie radę.- szepnął Fir podczas uścisku.
Zamieniliśmy jeszcze kilka , jakby, wzruszających słów i ruszyłam w kierunku poduszkowca.
Tam złapałam się drabiny, która po chwili unieruchomiła prądem moje drobne ciało. Drabina powoli  kierowała się do góry.
Kiedy dotarłam do środka, znowu mogłam normalnie funkcjonować i skierowałam się do siedzeń, gdzie czekała  reszta trybutów.
Usiadłam między Emily ,a Amy.
-To będzie bułka z masłem.- powiedziała sojuszniczka z  Dzięwiątki. Potaknęłam jej z niechęcią.
Podeszła do mnie kobieta
-Nie ruszaj się.- powiedziała i wszczepiła mi pod skórę jakiś czip.
-Co to jest…?- chrypnęłam.
-Lokalizator.- odparła i poszła dalej.
Poczułam, że poduszkowiec zaczął lekko się unosić.
-Dotrzemy za jakieś 30 minut.- pisnęła szczęśliwie Amy, a Emily zaśmiała się.
Na szczęście przyszła po mnie moja stylistka, która zaprowadziła mnie do osobnego pokoju.
Było tam pełno jedzenia i picia.
-Jedz ile chcesz.- powiedziała i usiadła.
Nie byłam aż tak głodna, jak rano, lecz próbowałam jeść jak najwięcej- ignorując to, że mam pełny brzuch.
Po jakiś dziesięciu minutach szyby pociemniały.
To oznacza tylko jedno- jesteśmy na miejscu.
~~~
Szłam, prowadząca przez Strażników Pokoju, pod areną , gdzie mam znaleźć moją stylistkę.
Mężczyźni otwierają mi drzwi jakiegoś pokoju, a kiedy weszłam- zamknęli je, zostawiając mnie samą.
-Shireen.- wyszeptał kobiecy głos za moimi plecami.
Odwracam się i widzę Athelę, wyglądającą na zmęczoną.
-Nie dam rady.-  trzęsłam się i usiadłam na kanapie. Tam stylistka założyła na mnie kremowe ochraniacze na ramiona i  czarne rękawiczki z wycięciami na palce.
-Przeżyjesz.- powiedziała i uścisnęła mnie. Następnie podała mi szklankę wody, którą kazała wypić.
Po chwili, zimny głos kobiety z głośnika, oznajmia mi, że już czas.
-Dam ci małą radę.- powiedziała stylistka.- Trzymaj się z dala od Rogu Obfitości i Struva.
Uśmiechnęłam się i przytuliłam ją po raz ostatni.
-Dziękuje za wszystko.- bełktałam, płacząc.
-Nie musisz.- pocieszyła mnie i otarła łzę z policzka.
Weszłam do szklanego cylindra. Nic nie słyszałam. Po chwili podest zaczął się podnosić.
Gorąco…
Może przez to, że się denerwuję? Nie…
Zamykam oczy, akurat, kiedy ostre światło oświetliło mnie.
Po chwili lekko uchylam powieki.

-Panie i Panowie! Siedemdziesiąte Szóste  Głodowe Igrzyska uważam za rozpoczęte! – oznajmił wesoły głos Ceaser’a  Filckermana..

~~~
Więc jesteśmy już prawie na arenie, ;>

sobota, 17 sierpnia 2013

Rozdział 7

Rozdział 7
-Shireen!- krzyczał chrapliwie Struve- Shireen!
Wbiegłam na skały i zauważyłam nieruchome ciało trybuta. – Struve!- wykrzyknęłam z łzami i podbiegłam do jego ciała. Nie zdążyłam… byłam za daleko…
Złapałam go za rękę  i potrząsałam nią.- Zostań ze mną! Błagam cię, nie odchodź…
Pisnął za mną głos małej dziewczynki. Odwróciłam się. To Annabeth. I ktoś za nią stał.
-Annabeth! Uciekaj!- Osoba za nią złapała jej małą głowę i skręciła ją. Dziewczynka upadła.  Gdyby nie to, że głowa była wygięta w nienaturalny kąt i patrzyła na mnie swymi dużymi oczami, pomyślałabym, że spała. Tak ,spała.
-Obudź się!
-Co..? – szepnęłam
Otworzyłam powieki i ujrzałam Fir’a. To wszystko musiało być snem… – Musisz wstać. Dzisiaj ćwiczymy przed wywiadem.
Zaraz… wywiadem.
Jak dzisiaj jest wywiad, to oznacza, że jutro już będę na arenie. I to martwa.
-Już wstaję..- mruknęłam
-Będę czekał w salonie. Na kanapie masz przygotowane rzeczy do założenia.- powiedział i wyszedł.
Z tego, że jestem ciekawska, od razu wygramoliłam się z łóżka i pobiegłam do kanapy, wywalając się.
-Cholera…-  jęknęłam i  doczłapałam się do celu.
Na kanapie znalazłam długą żółtą suknie i czarne szpilki.
Założyłam to i podreptałam do salonu.
Fir już tam na mnie czekał ze szklanką soku i naleśnikami.
-Jesteś.- powiedział i podał mi jedzenie.- Jak zjesz to przejdziemy do dalszych zadań.
Usiadłam na sofie i powoli jadłam.
-Dzisiaj masz błyszczeć jak najdroższy kamień, lecz na początku trzeba cię trochę doszlifować. Co wiesz o tych wywiadach?
-Że trzeba pokazać się z jak najlepszej strony.- powiedziałam z pełną buzią.
-Tak to prawda. Jak na razie , to ci nie wychodzi. Sponsorzy zauważą każdy twój zły ruch, który zadecyduje o twoim życiu. Kiedy z tobą skończę  , będzie siedemnasta czyli dwie godziny przed wywiadem. Oddam cię w ręce twoich stylistów, którzy dokończą moje dzieło.- westchnął.- Więc lepiej wsuwaj te naleśniki, bo nie zdążymy.
Racja, jest trzynasta.
Przez kolejne pięć godzin , mentor tłumaczył mi jak chodzić i siadać. Moje ciągłe plątaniny nóg doprowadzały Fir’a do szału, lecz w końcu się nauczyłam. Oprócz tego pokazywał mi jak się uśmiechać, nawiązywać kontakt wzrokowy i gestykulować,
-Kiedy Ceaser będzie pytał o rodzinę, nie załamuj się.- poradził ,  gdy przyszli po mnie styliści. Zaprowadzili mnie do Athely , która znajdowała się w Centrum Odnowy.
- Wyglądasz na smutną.- powiedziała do mnie Athela, kiedy stanęłam w drzwiach mojego pokoju przygotowawczego.
-W nocy nękały mnie koszmary.- oznajmiłam i usiadłam przy toaletce. Stylistka od razu zabrała się do rozczesywania moich rudych włosów, które następnie zostawiła rozpuszczone.
Podczas robienia  makijażu, Athela opowiada mi o moim stroju.
-Masz być szykowna i prosta. Nic więcej.- powiedziała i rozkazała zamknąć oczy.
Po umalowaniu, zostałam zaprowadzona do szafy, skąd kobieta podała mi długą czarną suknie, i następnie pomogła mi ją założyć.
Gdy stanęłam przy lustrze, nie mogłam uwierzyć , że to ja.
Ta przestraszona ja, była gdzieś schowana, skąd teraz nie mogła się pokazać.
Ta osoba, która odbijała  się w lustrze, to odważna i stanowcza kobieta.
Spojrzałam na jej rude włosy, które spływały kaskadami po jej ramionach i na jej delikatny wyraz twarzy. 
Na jej kościstym ciele znajdowała się długa , czarna suknia, a jej dekolt sięgał aż do końca żeber.
-To nie jestem ja.- szepnęłam i odwróciłam się stylistki. Spostrzegłam, że koniec sukni leży przy Atheli, która znajdowała się na po drugiej stronie pokoju.
-To jesteś ty.- powiedziała i podeszła do mnie.- Pamiętaj jednak, że przy wywiadzie nie możesz być za słodka. Masz być miła  i stawiaj zawsze na swoim.  Tak jak byś była królową.
-Ten kto się nazywa władcą, ten nim naprawdę nie jest*- wyszeptałam  i z trudem podreptałam do stolika z jedzeniem. – Jeżeli nie będę okazywać tego, że jestem  jedną z kilkunastu umalowanych panienek, to nigdy nią nie będę.
-A chcesz nią być?- zbiła mnie z tropu Athela.
-Chcę być  tą jedyną.-  powiedziałam po chwili zastanowienia.
~~~
- Witam wszystkich!- rozbrzmiał  w Panem wesoły głos Ceaser’a Filckermana, który już od  lat prowadzi wywiady z trybutami. – Czas na prezentacje trybutów, prawda?- spytał się tłumu, który odpowiedział krzykami i wiwatami.- No dobrze. Więc zacznijmy! Zapraszam  Ness Perez z Dystryktu Pierwszego!- na scenę wkroczyła dziarska szesnastolatka w jaskrawo fioletowej sukience, która usiadła na czerwonym fotelu, tuż obok siedzenia Ceaser’a. Była ciągle podekscytowana tegorocznymi Igrzyskami.
Jednak czas się skończył i na scenę wkroczył Dareen Bron, który przyrzekł wszystkim oglądającym,  że jeszcze tu wróci.
Moja sojuszniczka z Dwójki , była tak samo zabójcza jak Ness.
Jane  i Legolas z Trójki kompletnie olewali stojące przed nimi kamery i rozmawiali z Ceaser’em jak, ze starym znajomym.
Czwórka i Piątka, wyszła nie najgorzej.
Kiedy wyczytali moje imię, znowu zaczęłam się denerwować, tak jak na pokazie umiejętności.
-Witaj Shireen!- powitał mnie Ceaser , gdy usiadłam. – Masz piękną ,długą suknię! Tylko zazdrościć twojej stylistce!
To prawda, ponieważ podczas wchodzenia na scenę, materiał, który akurat mam na sobie, wił się po całej podłodze.
-Dziękuje.
-Więc, jak się czujesz w Kapitolu. Zostałabyś tu na dłużej?
-Oczywiście. Jest tu tak pięknie.- Oznajmiłam i z uśmiechem zwróciłam się do publiczności.- Nigdy nie poznałam tak uroczych ludzi.
-To bardzo miłe.
- Jest tu o niebo lepiej niż w Szóstce.- Bardzo ciężko wypowiedziałam te słowa. Tęsknie za domem.- Kiedy wrócę z areny, z trudem w sercu będę musiała opuścić to przepiękne miejsce.- powiedziałam i złapałam się za klatkę piersiową, tak jakbym się wzruszyła.
-Z największą chęcią cię przyjmiemy.  Prawda?- zwrócił się do publiczności, która od razu rozbrzmiała z zachwytu.- Teraz przejdźmy do Igrzysk. Nie boisz się?
-Absolutnie. Świetnie się przygotowałam i uważam , że zdobyłam dobry wynik.
-Masz zamiar pokazać coś specjalnego na arenie?
-To tajemnica między mną, a moimi sojusznikami.- szepnęłam.
-Jeszcze jedno pytanie, przed końcem. Wszyscy obywatele Kapitol podawali pytania, dotyczące was. Na ciebie , droga Shireen , padło akurat jedno z najtrudniejszych. Czy jesteś gotowa?
-Zawsze i wszędzie.- powiedziałam z poważną miną.
-  Na co ważnego byś wydała pieniądze po wygranej?- spytał się Ceaser.
-Na pewno , pomogłabym moim bliskim, oraz pokupowałabym jedzenia dla tych mniej zamożnych.- westchnęłam.- Resztę przeznaczyłabym innym biedniejszym Dystryktom, na potrzeby finansowe.
Jak było słychać, kilka osób jęknęło z zachwytu.
-To bardzo charytatywne  z twojej strony. Zachowujesz się jak…
-Królowa.- skończyłam , gdy zadzwonił gong. Wstałam ,posłałam kilka wymuszonych uśmiechów do tłumu,  pożegnałam się z Ceaserem i zeszłam ze sceny.

* i ** pochodzą z serialu Gra  o Tron, oraz książek Georga R. R. Martina ,,Starcie Królów’’ i ,,Nawałnica Mieczy’’

Wiem, nie było.
Ale są wakacje! :D
Pozdrawiam
Slendy