Rozdział 7
-Shireen!- krzyczał chrapliwie Struve- Shireen!
Wbiegłam na skały i zauważyłam nieruchome ciało trybuta. –
Struve!- wykrzyknęłam z łzami i podbiegłam do jego ciała. Nie zdążyłam… byłam
za daleko…
Złapałam go za rękę i
potrząsałam nią.- Zostań ze mną! Błagam cię, nie odchodź…
Pisnął za mną głos małej dziewczynki. Odwróciłam się. To
Annabeth. I ktoś za nią stał.
-Annabeth! Uciekaj!- Osoba za nią złapała jej małą głowę i
skręciła ją. Dziewczynka upadła. Gdyby
nie to, że głowa była wygięta w nienaturalny kąt i patrzyła na mnie swymi dużymi
oczami, pomyślałabym, że spała. Tak ,spała.
-Obudź się!
-Co..? – szepnęłam
Otworzyłam powieki i ujrzałam Fir’a. To wszystko musiało być
snem… – Musisz wstać. Dzisiaj ćwiczymy przed wywiadem.
Zaraz… wywiadem.
Jak dzisiaj jest wywiad, to oznacza, że jutro już będę na
arenie. I to martwa.
-Już wstaję..- mruknęłam
-Będę czekał w salonie. Na kanapie masz przygotowane rzeczy
do założenia.- powiedział i wyszedł.
Z tego, że jestem ciekawska, od razu wygramoliłam się z
łóżka i pobiegłam do kanapy, wywalając się.
-Cholera…- jęknęłam
i doczłapałam się do celu.
Na kanapie znalazłam długą żółtą suknie i czarne szpilki.
Założyłam to i podreptałam do salonu.
Fir już tam na mnie czekał ze szklanką soku i naleśnikami.
-Jesteś.- powiedział i podał mi jedzenie.- Jak zjesz to
przejdziemy do dalszych zadań.
Usiadłam na sofie i powoli jadłam.
-Dzisiaj masz błyszczeć jak najdroższy kamień, lecz na
początku trzeba cię trochę doszlifować. Co wiesz o tych wywiadach?
-Że trzeba pokazać się z jak najlepszej strony.-
powiedziałam z pełną buzią.
-Tak to prawda. Jak na razie , to ci nie wychodzi. Sponsorzy
zauważą każdy twój zły ruch, który zadecyduje o twoim życiu. Kiedy z tobą
skończę , będzie siedemnasta czyli dwie
godziny przed wywiadem. Oddam cię w ręce twoich stylistów, którzy dokończą moje
dzieło.- westchnął.- Więc lepiej wsuwaj te naleśniki, bo nie zdążymy.
Racja, jest trzynasta.
Przez kolejne pięć godzin , mentor tłumaczył mi jak chodzić
i siadać. Moje ciągłe plątaniny nóg doprowadzały Fir’a do szału, lecz w końcu
się nauczyłam. Oprócz tego pokazywał mi jak się uśmiechać, nawiązywać kontakt
wzrokowy i gestykulować,
-Kiedy Ceaser będzie pytał o rodzinę, nie załamuj się.-
poradził , gdy przyszli po mnie
styliści. Zaprowadzili mnie do Athely , która znajdowała się w Centrum Odnowy.
- Wyglądasz na smutną.- powiedziała do mnie Athela, kiedy
stanęłam w drzwiach mojego pokoju przygotowawczego.
-W nocy nękały mnie koszmary.- oznajmiłam i usiadłam przy
toaletce. Stylistka od razu zabrała się do rozczesywania moich rudych włosów,
które następnie zostawiła rozpuszczone.
Podczas robienia makijażu, Athela opowiada mi o moim stroju.
-Masz być szykowna i prosta. Nic więcej.- powiedziała i
rozkazała zamknąć oczy.
Po umalowaniu, zostałam zaprowadzona do szafy, skąd kobieta
podała mi długą czarną suknie, i następnie pomogła mi ją założyć.
Gdy stanęłam przy lustrze, nie mogłam uwierzyć , że to ja.
Ta przestraszona ja, była gdzieś schowana, skąd teraz nie
mogła się pokazać.
Ta osoba, która odbijała się w lustrze, to odważna i stanowcza kobieta.
Spojrzałam na jej rude włosy, które spływały kaskadami po jej
ramionach i na jej delikatny wyraz twarzy.
Na jej kościstym ciele znajdowała się długa , czarna suknia,
a jej dekolt sięgał aż do końca żeber.
-To nie jestem ja.- szepnęłam i odwróciłam się stylistki.
Spostrzegłam, że koniec sukni leży przy Atheli, która znajdowała się na po
drugiej stronie pokoju.
-To jesteś ty.- powiedziała i podeszła do mnie.- Pamiętaj
jednak, że przy wywiadzie nie możesz być za słodka. Masz być miła i stawiaj zawsze na swoim. Tak jak byś była królową.
-Ten kto się nazywa władcą, ten nim naprawdę nie jest*-
wyszeptałam i z trudem podreptałam do
stolika z jedzeniem. – Jeżeli nie będę okazywać tego, że jestem jedną z kilkunastu umalowanych panienek, to
nigdy nią nie będę.
-A chcesz nią być?- zbiła mnie z tropu Athela.
-Chcę być tą jedyną.- powiedziałam po chwili zastanowienia.
~~~
- Witam wszystkich!- rozbrzmiał w Panem wesoły głos Ceaser’a Filckermana,
który już od lat prowadzi wywiady z
trybutami. – Czas na prezentacje trybutów, prawda?- spytał się tłumu, który
odpowiedział krzykami i wiwatami.- No dobrze. Więc zacznijmy! Zapraszam Ness Perez z Dystryktu Pierwszego!- na scenę
wkroczyła dziarska szesnastolatka w jaskrawo fioletowej sukience, która usiadła
na czerwonym fotelu, tuż obok siedzenia Ceaser’a. Była ciągle podekscytowana
tegorocznymi Igrzyskami.
Jednak czas się skończył i na scenę wkroczył Dareen Bron,
który przyrzekł wszystkim oglądającym,
że jeszcze tu wróci.
Moja sojuszniczka z Dwójki , była tak samo zabójcza jak
Ness.
Jane i Legolas z
Trójki kompletnie olewali stojące przed nimi kamery i rozmawiali z Ceaser’em
jak, ze starym znajomym.
Czwórka i Piątka, wyszła nie najgorzej.
Kiedy wyczytali moje imię, znowu zaczęłam się denerwować,
tak jak na pokazie umiejętności.
-Witaj Shireen!- powitał mnie Ceaser , gdy usiadłam. – Masz
piękną ,długą suknię! Tylko zazdrościć twojej stylistce!
To prawda, ponieważ podczas wchodzenia na scenę, materiał,
który akurat mam na sobie, wił się po całej podłodze.
-Dziękuje.
-Więc, jak się czujesz w Kapitolu. Zostałabyś tu na dłużej?
-Oczywiście. Jest tu tak pięknie.- Oznajmiłam i z uśmiechem
zwróciłam się do publiczności.- Nigdy nie poznałam tak uroczych ludzi.
-To bardzo miłe.
- Jest tu o niebo lepiej niż w Szóstce.- Bardzo ciężko
wypowiedziałam te słowa. Tęsknie za domem.- Kiedy wrócę z areny, z trudem w
sercu będę musiała opuścić to przepiękne miejsce.- powiedziałam i złapałam się
za klatkę piersiową, tak jakbym się wzruszyła.
-Z największą chęcią cię przyjmiemy. Prawda?- zwrócił się do publiczności, która
od razu rozbrzmiała z zachwytu.- Teraz przejdźmy do Igrzysk. Nie boisz się?
-Absolutnie. Świetnie się przygotowałam i uważam , że
zdobyłam dobry wynik.
-Masz zamiar pokazać coś specjalnego na arenie?
-To tajemnica między mną, a moimi sojusznikami.- szepnęłam.
-Jeszcze jedno pytanie, przed końcem. Wszyscy obywatele
Kapitol podawali pytania, dotyczące was. Na ciebie , droga Shireen , padło
akurat jedno z najtrudniejszych. Czy jesteś gotowa?
-Zawsze i wszędzie.- powiedziałam z poważną miną.
- Na co ważnego byś
wydała pieniądze po wygranej?- spytał się Ceaser.
-Na pewno , pomogłabym moim bliskim, oraz pokupowałabym
jedzenia dla tych mniej zamożnych.- westchnęłam.- Resztę przeznaczyłabym innym
biedniejszym Dystryktom, na potrzeby finansowe.
Jak było słychać, kilka osób jęknęło z zachwytu.
-To bardzo charytatywne
z twojej strony. Zachowujesz się jak…
-Królowa.- skończyłam , gdy zadzwonił gong. Wstałam ,posłałam
kilka wymuszonych uśmiechów do tłumu, pożegnałam
się z Ceaserem i zeszłam ze sceny.
* i ** pochodzą z serialu Gra o Tron, oraz książek Georga R. R. Martina
,,Starcie Królów’’ i ,,Nawałnica Mieczy’’
Wiem, nie było.
Ale są wakacje! :D
Pozdrawiam
Slendy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz