Rozdział 1
Dzisiaj jest ten dzień
Dożynki.
Moje czwarte dożynki.
Dzień , w którym
każde dziecko denerwuje się jak indyk w niedziele.
Wygrzebałam się spod kołdry , tak cicho, by nie obudzić mojej
młodszej siostry i skierowałam się do wiadra z wodą. Przemyłam się i podeszłam
do spróchniałej szafy, gdzie w środku znajdowała się wyblakła, zielona
sukienka. Ubrałam się i następnie
rozczesałam moje włosy w kolorze jasnej miedzi.
Spojrzałam w lustro i widziałam chudą, przestraszoną
piętnastolatkę o rudych , długich włosach i szarych oczach. Z powodu koloru
moich włosów , wyróżniałam się w Szóstym Dystrykcie. Cała moja rodzina miała brązowe włosy. Jedyne co mnie z nimi łączyło to kolor oczu .
Gdyby nie to, pomyślałabym, że jestem
adoptowana
Zauważyłam, że drżą mi ręce. Szybko opanowałam się i podeszłam
do łóżka siostry.
-Annabeth, wstawaj.- szepnęłam i dotknęłam jej ręki.- Wstawaj, już pora.
Dziewczynka otworzyła oczy
i spojrzała na mnie. Jej
spojrzenie poinformowało mnie, że boi się stracić swoją najstarszą siostrę. Na
jej policzku pojawiła się pierwsza łza.
-Nie płacz.- powiedziałam roztrzęsionym głosem i pogładziłam
ją po jej włosach. – Masz dopiero sześć lat, nie masz się czego bać…
Po kilku minutach uspokajania, Annabeth pozwoliła się ubrać.
Założyłam na nią moją starą, błękitną sukienkę i następnie zaplotłam jej kłosa na plecach.
Wyszłyśmy z sypialni i
skierowałyśmy się do pokoju kuchni. Mama
pokroiła nam po kromce chleba. Przed naszym wyjściem, przyszedł mój brat, który
już od dwóch lat nie musiał się martwić o swoje nazwisko w puli. Szczęściarz.
Całą rodziną poszliśmy się na plac , który znajdował się
przed Pałacem Sprawiedliwości , gdzie co roku odbywały się dożynki. Przed wstąpieniem do tłumu
piętnastolatków, zarejestrowałam swoje przybycie odciskiem krwi.
Weszłam do rzędu rówieśników i następnie burmistrz
Perthshire omówił zasady Głodowych Igrzysk. Później pokazali nam film dotyczący
Mrocznych dni i burmistrz wyczytał nam dotychczasowych zwycięzców mieszkających
w moim rodzinnym dystrykcie. Jak na razie było ich dwóch. Obydwoje byli
morfinistami, którzy uzależnili się od tego narkotyku, po przeżyciach z
Igrzysk. Nie znałam ich imion i nie
zamierzam. Brzydziłam się nimi.
Burmistrz spojrzał na zegar na Pałacu Sprawiedliwości,
wzdrygnął się i pośpiesznie poprosił
Librae Erwin o wylosowanie uczestników.
Chichocząca Librae przydreptała do mównicy i wygłosiła mowę na temat zaszczytu reprezentowania
naszego dystryktu.
Oczywiście te słowa były kłamstwem, ponieważ kiedy jeden z
mentorów zaczął kasłać i po kryjomu wypluł flegmę na scenę, Erwin przygasła i
skrzywiła się.
-Nadeszła pora na losowanie!- powiedziała i podeszła do puli
z imionami i nazwiskami dziewcząt. Odwróciłam się i spojrzałam na moją
rodzinę. Annabeth siedziała na rękach
brata i przytulała się do niego. Dziewczynka
zauważyła mój wzrok. Posłałam jej wymuszony uśmiech.
-Reprezentantką Dystryktu Szóstego jest Shireen Baratheon!
Uśmiech zniknął z mojej twarzy.
Odwróciłam się i z niedowierzeniem patrzyłam na scenę.
Usiłowałam sobie przypomnieć kim jestem, lecz głos Librae przyprowadził mnie
do rzeczywistości.- Gdzie jesteś
kochana?- pytała się kapitolanka.
Powoli wyszłam z
tłumu , gdzie od razu otaczyła mnie czwórka Strażników Pokoju, którzy i poprowadzili mnie na scenę. Weszłam na nią i
stanęłam po lewej stronie Librae Erwin.
Spojrzałam na siostrę. Dziewczynka próbowała wydostać się z
uścisku brata, lecz on ją trzymał ją w żelaznym uścisku. Mama płakała i
przytulała się do ojca. I uwierzyć w to , że już nigdy w życiu ich nie spotkam.
-Teraz czas na panów!- oznajmiła Librae. Podeszła do puli, wylosowała karteczkę ze spodu i
podeszła do mównicy. Wygładziła
karteczkę i już zamierzała przeczytać imię i nazwisko tegorocznego trybuta,
lecz zastygła. Spojrzała na tłum i wygłosiła- Struve Perthshire.
Syn burmistrza.
Librae odwróciła się i próbowała wyłapać wzrok starszego
Perthshire’a, lecz ten patrzył w tłum.
Po chwili na scenę wszedł wysoki blondyn, który udawał
obojętność. Struve patrzył na ojca z wyrzutem, lecz natychmiast odwrócił wzrok.
Jeden z najgorszych momentów w moim życiu, ponieważ on patrzył na mnie. Rozbierał mnie wzrokiem, lecz
po chwili opamiętał się i spojrzał na tłum.
Chłopak lekko się uśmiechnął.Wzięłam z niego przykład i patrzyłam na rodziców.
Jestem idiotką. Szłam na pewną śmierć, a ja bezczelnie się d
o nich uśmiechałam, jak nienormalna.
Librae rozkazała nam uścisnąć ręce i następnie zaprowadziła
nas do drzwi Pałacu Sprawiedliwości.
Mam pytanie czyli Peeta <3 umarł na 74 igrzyskach??
OdpowiedzUsuńRozdział świetny^^
/ Kosogłos