niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział 1

Rozdział 1
Dzisiaj jest ten dzień
Dożynki.
Moje czwarte dożynki.
 Dzień , w którym każde dziecko denerwuje się jak indyk w niedziele.
Wygrzebałam się spod kołdry , tak cicho, by nie obudzić mojej młodszej siostry i skierowałam się do wiadra z wodą. Przemyłam się i podeszłam do spróchniałej szafy, gdzie w środku znajdowała się wyblakła, zielona sukienka.  Ubrałam się i następnie rozczesałam moje włosy w kolorze jasnej miedzi. 
Spojrzałam w lustro i widziałam chudą, przestraszoną piętnastolatkę o rudych , długich włosach i szarych oczach. Z powodu koloru moich włosów , wyróżniałam się w Szóstym Dystrykcie.  Cała moja rodzina miała brązowe włosy.  Jedyne co mnie z nimi łączyło to kolor oczu . Gdyby nie to,  pomyślałabym, że jestem adoptowana
Zauważyłam, że drżą mi ręce. Szybko opanowałam się i podeszłam do łóżka siostry.
-Annabeth, wstawaj.- szepnęłam  i dotknęłam jej ręki.-  Wstawaj, już pora.
Dziewczynka otworzyła oczy  i spojrzała na mnie.  Jej spojrzenie poinformowało mnie, że boi się stracić swoją najstarszą siostrę. Na jej policzku pojawiła się pierwsza łza.
-Nie płacz.- powiedziałam roztrzęsionym głosem i pogładziłam ją po jej włosach. – Masz dopiero sześć lat, nie masz się czego bać…
Po kilku minutach uspokajania, Annabeth pozwoliła się ubrać. Założyłam na nią moją starą, błękitną sukienkę i następnie  zaplotłam jej kłosa na plecach.
Wyszłyśmy  z sypialni i skierowałyśmy się  do pokoju kuchni. Mama pokroiła nam po kromce chleba. Przed naszym wyjściem, przyszedł mój brat, który już od dwóch lat nie musiał się martwić o swoje nazwisko w puli. Szczęściarz.
Całą rodziną poszliśmy się na plac , który znajdował się przed Pałacem Sprawiedliwości , gdzie co roku odbywały  się dożynki. Przed wstąpieniem do tłumu piętnastolatków, zarejestrowałam swoje przybycie odciskiem krwi.
Weszłam do rzędu rówieśników i następnie burmistrz Perthshire omówił zasady Głodowych Igrzysk. Później pokazali nam film dotyczący Mrocznych dni i burmistrz wyczytał nam dotychczasowych zwycięzców mieszkających w moim rodzinnym dystrykcie. Jak na razie było ich dwóch. Obydwoje byli morfinistami, którzy uzależnili się od tego narkotyku, po przeżyciach z Igrzysk.  Nie znałam ich imion i nie zamierzam. Brzydziłam się nimi.
Burmistrz spojrzał na zegar na Pałacu Sprawiedliwości, wzdrygnął  się i pośpiesznie poprosił Librae Erwin o wylosowanie uczestników.
Chichocząca Librae przydreptała do mównicy i wygłosiła  mowę na temat zaszczytu reprezentowania naszego dystryktu.
Oczywiście te słowa były kłamstwem, ponieważ kiedy jeden z mentorów zaczął kasłać i po kryjomu wypluł flegmę na scenę, Erwin przygasła i skrzywiła się.
-Nadeszła pora na losowanie!- powiedziała i podeszła do puli z imionami i nazwiskami dziewcząt. Odwróciłam się i spojrzałam na moją rodzinę.  Annabeth siedziała na rękach brata i przytulała się do niego.  Dziewczynka zauważyła mój wzrok. Posłałam jej wymuszony uśmiech.
-Reprezentantką Dystryktu Szóstego jest Shireen Baratheon!
Uśmiech zniknął z mojej twarzy.
Odwróciłam się i z niedowierzeniem patrzyłam na scenę. Usiłowałam sobie przypomnieć kim jestem, lecz głos Librae przyprowadził mnie do  rzeczywistości.- Gdzie jesteś kochana?- pytała się  kapitolanka.
Powoli wyszłam  z tłumu , gdzie od razu otaczyła mnie czwórka Strażników Pokoju, którzy i  poprowadzili mnie na scenę. Weszłam na nią i stanęłam po lewej stronie Librae Erwin.
Spojrzałam na siostrę. Dziewczynka próbowała wydostać się z uścisku brata, lecz on ją trzymał ją w żelaznym uścisku. Mama płakała i przytulała się do ojca. I uwierzyć w to , że już nigdy w życiu ich nie spotkam.
-Teraz czas na panów!- oznajmiła Librae. Podeszła  do puli, wylosowała karteczkę ze spodu i podeszła  do mównicy. Wygładziła karteczkę i już zamierzała przeczytać imię i nazwisko tegorocznego trybuta, lecz zastygła. Spojrzała na tłum i wygłosiła- Struve Perthshire.
Syn burmistrza.
Librae odwróciła się i próbowała wyłapać wzrok starszego Perthshire’a, lecz ten  patrzył w tłum.
Po chwili na scenę wszedł wysoki blondyn, który udawał obojętność. Struve patrzył na ojca z wyrzutem, lecz natychmiast odwrócił wzrok.
Jeden z najgorszych momentów w moim życiu, ponieważ on  patrzył na mnie. Rozbierał mnie wzrokiem, lecz po chwili opamiętał się i spojrzał na tłum.  Chłopak lekko się uśmiechnął.Wzięłam  z niego przykład i patrzyłam na rodziców. Jestem idiotką. Szłam na pewną śmierć, a ja bezczelnie się d
o nich uśmiechałam, jak nienormalna.

Librae rozkazała nam uścisnąć ręce i następnie zaprowadziła nas do drzwi Pałacu Sprawiedliwości.

1 komentarz:

  1. Mam pytanie czyli Peeta <3 umarł na 74 igrzyskach??
    Rozdział świetny^^
    / Kosogłos

    OdpowiedzUsuń