niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział 2

Rozdział 2
Zostałam zaprowadzona do jednego z pokojów w Pałacu Sprawiedliwości.
Tam usiadłam na puchatym, beżowym dywanie i podkuliłam  nogi.
Wszystkie moje uczucia wypłynęły na powierzchnie. Na początku śmiałam się jak głupia, potem zaczęłam rzucać wszystkimi poduszkami i miękkimi rzeczami, następnie skuliłam się w kącie jak mała dziewczynka i lękałam się każdego dźwięku , a na samym końcu nastały łzy.
W takim stanie zastała mnie rodzina.
-Shir…- powiedział ojciec, klękając koło mnie.- Nie możesz się załamywać. Postaraj się wygrać.
-Tato ja nie dam rady- powiedziałam pół szeptem.
Annabeth podeszła do mnie i przytuliła się. Jaki ja dałam przykład siostrze?
Pod koniec żegnania, wstałam i podeszłam do brata.- Masz o nich dbać.- powiedziałam i przytuliłam się o niego. Kiedyś o mały włos on by pojechał na Igrzyska. Miałam wtedy osiem lat. Były to 2 dożynki mojego brata. Wylosowano go, jednak ktoś zajął jego miejsce. Jak już mówiłam, szczęściarz. Czemu ja tak nie mam?
-Słu..- urwałam, ponieważ wszedł Strażnik Pokoju i z trudem wygonił moją rodzinę.
Potem już nikt nie przyszedł. Usiadłam na kanapie i czekałam, aż przyjdzie po mnie Librae.
Jednak zamiast niej przyszła mentorka. Okazało się, że nazywa się Valeria Flamsted.
Była dość miła.
Mentorka zaprowadziła mnie do Librae, gdzie czekał już na mnie mentor numer II i Struve.
Chłopak wyglądał tak jakby płakał.
Na tyłach Pałacu Sprawiedliwości czekał samochód, który zawiózł nas na dworzec. Zauważyłam, że za ogrodzeniem stała moja rodzina i burmistrz.  Nie chciałam się rozpłakać, jednak uroniłam kilka łez.
Następnie przyjechał ekskluzywny pociąg. Weszliśmy do niego i ruszył.  Postanowiłam iść do przedziału, gdzie znajduje się telewizor. Usiadłam na kanapie i włączyłam go. 
Pokazywano tegorocznych trybutów. Z Jedynki 16 letnia Ness i 18 letni Dareen. Z Dystryktu 2 jakaś siedemnastolatka i piętnastoletni chłopak. Jak na zawodowców wyglądali na niegroźnych. Z Trójki szesnastolatkowie, a z Czwórki siedemnastolatka i jakiś chłopak. W Piątce wylosowano siedemnastoletniego Kevina i piętnastoletnią  Violet. Następnie pokazano mnie i Struve’a. Z  Dystryktu 7 wylosowano trzynastolatkę i osiemnastolatka. Z Ósemki pochodzi szesnastoletnia Rose Holly i dwunastoletni  Skene. Dziewiątka to czternastolatka i trzynastolatek, a w Dziesiątce przykuła mi uwagę Stella Digger. Z Jedenastki siedemnastolatkowie, a z Dwunastki osiemnastolatek i piętnastolatka.
Komentatorom programu spodobał się skład tegorocznych Igrzysk i następnie pojawiły się reklamy oznajmiające koniec dożynek.
Wyszłam z przedziału i szukałam swojego pokoju. W końcu spytałam się stewardesy o drogę i po kilku minutach leżałam już na łóżku.
~~~
-Kolacja!- oznajmił piskliwy głos Librae. Szybko się przebrałam w szarą koszulkę na ramiączka, ciemne spodnie i baletki.
Gdy przyszłam, wszyscy już byli w jadalni. Usiadłam koło Struve’a i zaczęłam jeść zupę o kolorze brzoskwini.
Mentorzy nawet nie zwrócili na nas uwagi. Tylko jedli i rozmawiali ze sobą.
W końcu Struve’a nie wytrzymał. Walnął pięścią w stół , wstał i krzyknął:
- Oo, przepraszam! Przerwałem rozmowę?! Przerwałem?! Więc teraz posłuchajcie mnie! Jeżeli nie obchodzi was moje i jej życie to chociaż nam to powiedzcie! Sami sobie pomożemy, bez was!
Gdy chłopak zorientował się, że nastała kilku minutowa cisza, głośno usiadł i napił się soku.
-Uważajcie na trujące rośliny.- powiedziała Valeria.
Struve spojrzał na nią ze zdziwieniem, po czym wyszedł. Zostawił mnie na pastwę losu tym narkomanom. Zapłaci mi kiedyś za to.
Jednak podczas posiłku nikt się już nie odzywał.
Po kolacji poszłam pod drzwi pokoju Struve’a.
-Hej, jesteś tam?- spytałam i zapukałam w  drzwi. Chłopak wpuścił mnie.
-Po co przyszłaś?
-Nie uważasz, że trochę za ostro potraktowałeś mentorów?- spytałam się i usiadłam na łóżku.
-Nie. Powinni sami zacząć wątek z dobrym przygotowaniem  na arenę- a nie trybut.
-Jakbym przeżyła, to bym zawsze pomagała tym dzieciakom. – powiedziałam.
Cisza.
-Kto do ciebie przyszedł?- spytałam cicho po kilku minutowej ciszy.
-Ojciec i przyjaciel.- odburknął. – A do ciebie?- spytał łagodniej i próbował wyłapać mój wzrok, jednak nie patrzyłam na niego.
-Rodzina. Tylko rodzina, nigdy nie miałam przyjaciela…
-Teraz już masz.- powiedział Struve i uśmiechnął się szeroko. Odwzajemniłam uśmiech.
Przez kolejne pół godziny rozmawialiśmy o życiu w naszym rodzinnym Dystrykcie i o odczuciach z wylosowaniem.

Późnym wieczorem wróciłam do pokoju i położyłam się do łóżka.

~~~ 
Uważam , że ten rozdział nie trzyma się kupy xD
Jakiś taki... zwyczajny, prosty.
Obiecuję , że następnym razem się postaram. :)
Pozdrawiam
Slendy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz