Rozdział 2
Zostałam zaprowadzona do jednego z pokojów w Pałacu
Sprawiedliwości.
Tam usiadłam na puchatym, beżowym dywanie i podkuliłam nogi.
Wszystkie moje uczucia wypłynęły na powierzchnie. Na
początku śmiałam się jak głupia, potem zaczęłam rzucać wszystkimi poduszkami i
miękkimi rzeczami, następnie skuliłam się w kącie jak mała dziewczynka i
lękałam się każdego dźwięku , a na samym końcu nastały łzy.
W takim stanie zastała mnie rodzina.
-Shir…- powiedział ojciec, klękając koło mnie.- Nie możesz
się załamywać. Postaraj się wygrać.
-Tato ja nie dam rady- powiedziałam pół szeptem.
Annabeth podeszła do mnie i przytuliła się. Jaki ja dałam
przykład siostrze?
Pod koniec żegnania, wstałam i podeszłam do brata.- Masz o
nich dbać.- powiedziałam i przytuliłam się o niego. Kiedyś o mały włos on by
pojechał na Igrzyska. Miałam wtedy osiem lat. Były to 2 dożynki mojego brata.
Wylosowano go, jednak ktoś zajął jego miejsce. Jak już mówiłam, szczęściarz.
Czemu ja tak nie mam?
-Słu..- urwałam, ponieważ wszedł Strażnik Pokoju i z trudem
wygonił moją rodzinę.
Potem już nikt nie przyszedł. Usiadłam na kanapie i
czekałam, aż przyjdzie po mnie Librae.
Jednak zamiast niej przyszła mentorka. Okazało się, że
nazywa się Valeria Flamsted.
Była dość miła.
Mentorka zaprowadziła mnie do Librae, gdzie czekał już na
mnie mentor numer II i Struve.
Chłopak wyglądał tak jakby płakał.
Na tyłach Pałacu Sprawiedliwości czekał samochód,
który zawiózł nas na dworzec. Zauważyłam, że za ogrodzeniem stała moja rodzina
i burmistrz. Nie chciałam się rozpłakać,
jednak uroniłam kilka łez.
Następnie przyjechał ekskluzywny pociąg. Weszliśmy do niego
i ruszył. Postanowiłam iść do
przedziału, gdzie znajduje się telewizor. Usiadłam na kanapie i włączyłam
go.
Pokazywano tegorocznych trybutów. Z Jedynki 16 letnia Ness i
18 letni Dareen. Z Dystryktu 2 jakaś siedemnastolatka i piętnastoletni chłopak.
Jak na zawodowców wyglądali na niegroźnych. Z Trójki szesnastolatkowie, a z
Czwórki siedemnastolatka i jakiś chłopak. W Piątce wylosowano
siedemnastoletniego Kevina i piętnastoletnią
Violet. Następnie pokazano mnie i Struve’a. Z Dystryktu 7 wylosowano trzynastolatkę i
osiemnastolatka. Z Ósemki pochodzi szesnastoletnia Rose Holly i dwunastoletni Skene. Dziewiątka to czternastolatka i
trzynastolatek, a w Dziesiątce przykuła mi uwagę Stella Digger. Z Jedenastki
siedemnastolatkowie, a z Dwunastki osiemnastolatek i piętnastolatka.
Komentatorom programu spodobał się skład tegorocznych
Igrzysk i następnie pojawiły się reklamy oznajmiające koniec dożynek.
Wyszłam z przedziału i szukałam swojego pokoju. W końcu
spytałam się stewardesy o drogę i po kilku minutach leżałam już na łóżku.
~~~
-Kolacja!- oznajmił piskliwy głos
Librae. Szybko się przebrałam w szarą koszulkę na ramiączka, ciemne spodnie i
baletki.
Gdy przyszłam, wszyscy już byli w
jadalni. Usiadłam koło Struve’a i zaczęłam jeść zupę o kolorze brzoskwini.
Mentorzy nawet nie zwrócili na
nas uwagi. Tylko jedli i rozmawiali ze sobą.
W końcu Struve’a nie wytrzymał.
Walnął pięścią w stół , wstał i krzyknął:
- Oo,
przepraszam! Przerwałem rozmowę?! Przerwałem?! Więc teraz posłuchajcie mnie!
Jeżeli nie obchodzi was moje i jej życie to chociaż nam to powiedzcie! Sami
sobie pomożemy, bez was!
Gdy
chłopak zorientował się, że nastała kilku minutowa cisza, głośno usiadł i napił
się soku.
-Uważajcie
na trujące rośliny.- powiedziała Valeria.
Struve
spojrzał na nią ze zdziwieniem, po czym wyszedł. Zostawił mnie na pastwę losu
tym narkomanom. Zapłaci mi kiedyś za to.
Jednak
podczas posiłku nikt się już nie odzywał.
Po
kolacji poszłam pod drzwi pokoju Struve’a.
-Hej,
jesteś tam?- spytałam i zapukałam w
drzwi. Chłopak wpuścił mnie.
-Po
co przyszłaś?
-Nie
uważasz, że trochę za ostro potraktowałeś mentorów?- spytałam się i usiadłam na
łóżku.
-Nie.
Powinni sami zacząć wątek z dobrym przygotowaniem na arenę- a nie trybut.
-Jakbym
przeżyła, to bym zawsze pomagała tym dzieciakom. – powiedziałam.
Cisza.
-Kto
do ciebie przyszedł?- spytałam cicho po kilku minutowej ciszy.
-Ojciec
i przyjaciel.- odburknął. – A do ciebie?- spytał łagodniej i próbował wyłapać
mój wzrok, jednak nie patrzyłam na niego.
-Rodzina.
Tylko rodzina, nigdy nie miałam przyjaciela…
-Teraz
już masz.- powiedział Struve i uśmiechnął się szeroko. Odwzajemniłam uśmiech.
Przez
kolejne pół godziny rozmawialiśmy o życiu w naszym rodzinnym Dystrykcie i o odczuciach z wylosowaniem.
Późnym
wieczorem wróciłam do pokoju i położyłam się do łóżka.
~~~
Uważam , że ten rozdział nie trzyma się kupy xD
Jakiś taki... zwyczajny, prosty.
Obiecuję , że następnym razem się postaram. :)
Pozdrawiam
Slendy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz