Rozdział 5
Coś gwałtownie obudziło mnie ze
snu. Spojrzałam na zegarek.
Ósma rano. O której to jest
trening…? Prawdopodobnie o dziewiątej.
Zdążę.
Znalazłam na kanapie czarny
podkoszulek z moim imieniem i numerem
szóstym, oraz czarne spodnie i buty.
Czułam się jakbym szła na
pogrzeb. Cóż.
Poszłam do jadalni i usiadłam
przy stole.
Nikogo nie było, prócz awoks.
Jedna z nich nałożyła mi śniadanie, które zniknęło w oka mgnieniu.
O 8:45 byłam już na sali
treningowej, gdzie spotkałam już resztę trybutów.
-Witam.- odezwał się głos za mną.
Odwróciłam się. Przede mną stała młoda, jasnowłosa kobieta.- Nazywam się Shenny
i moim zadaniem jest wytłumaczenie wam
kilku zasad na temat treningów. Przejdźmy do rzeczy. Nie możecie walczyć
między sobą. Będzie na to czas na arenie.- wzdrygnęłam się- Do tej funkcji są
przydzieleni specjalnie wyszkoleni trenerzy. – zrobiła małą przerwę, jakby myślała,
że nie nadążamy za nią.- Możecie przemieszczać się po całej sali. Postarajcie
się wszystkiego nauczyć, ponieważ każda z tych rzeczy przyda wam się podczas
Igrzysk. Tu macie dział z broniami- wskazała ręką w prawo. – A tu dział szkoły
przetrwania.- pokazała lewą stronę. – Jesteście wolni.
Podreptałam do działu z bronią,
razem z połową innych ludzi. Zobaczyłam Struve’a, który kierował się do mieczy.
Szedł z zawodowcami. Dupek.
Pokierowałam się do działu z
włóczniami gdzie spotkałam Rose z Dystryktu 8. Próbowałam się z nią jakoś
zaprzyjaźnić, by znaleźć sobie sojusznika, lecz na marne. Jednak z bronią dawałam sobie radę.
Następnie w dziale z trójzębem zawarłam sojusz z
trybutem z trójki – Legolasem Dickiem. Wspaniale się dogadywaliśmy, więc
chłopak poznał mnie z Alex McAmy z Dwójki, która odłączyła się od
zawodowców i z Emily Wood z Dziewiątki.
Byłam niezadowolona, ponieważ
wszyscy mieli już swoją , wybraną broń. Jedynie ja – Sierotka Marysia, nie
miałam swojej.
Odłączyłam się od grupy i
ponownie skierowałam się do działu z włóczniami. Nikogo tam nie było, więc
mogłam w spokoju poćwiczyć.
Po półgodzinie umiałam już rzucać
do celu, więc postanowiłam poszukać innej broni. Na samym końcu sali znalazłam cep (Google się
kłania ~Slendy). Tak jak poprzednio , nikogo tam nie było.
Ćwiczyłam, póki nie nastała
godzina na lunch.
Usiadłam razem z moimi
sojusznikami i następnie trenowaliśmy , aż zrobiło się ciemno.
~~~
Siedziałam w jadalni razem z mentorami i
Struve’m
-Więc jak wam poszedł trening?- z niedowierzeniem spojrzałam
na Fir’a. On powiedział do nas.
-Dobrze.- powiedział Struve, a ja potaknęłam.
-A sojusze?
-Założyłem go razem ze Stellą z Dziesiątki i z Violet i
Kevin’em z Piątki. – odparł.
W duchu cieszyłam się , że Struve nie założył sojuszu z
zawodowcami.
-A ty? – dopytywał się mentor.
-Ja mam sojusz z Alex McAmy , Legolasem Dickiem .- Celowo
nie powiedziałam z jakiego Dystryktu pochodzą. Wiedziałam , że to się źle
skończy.
Struve i mentorzy zamarli.
-Co?- grałam jak aktorka, nie powiem.
-Ty… ty zawarłaś sojusz z zawodowcem!- krzyknął Struve.
Spojrzałam na niego. Był zły.
-Sam z nimi trenowałeś cały dzień.- mruknęłam i wstałam. –
Nie jestem głodna, dobranoc.
Poszłam do swojej sypialni i położyłam się spać.
~~~
Króciutki - tak jak tamten ^-^
Rozdziałów nie będzie ,aż do 11 lipca ;_;
Szkoda.
To ja idę kończyć się pakować :3
Pozdrawiam
Slendy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz